á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem.
Genezą całego utworu jest inwazja zombie na Warszawę. W niewiadomy sposób ludzie zaczęli się zjadać i, zamieniać w te krwiożercze i obrzydliwe kreatury. Policja i wojsko nie dają sobie z nimi rady, gdyż wróg ma przewagę liczebną oraz jest wytrzymały. Poznajemy losy siedmiu osób, które zabijają te potwory oraz próbują za wszelką cenę zrozumieć o co w tym chodzi i, jak to się stało. Po pewnym czasie spotykają się wszyscy razem. Powieść kończy się w trochę tajemniczy sposób, który sprawia, że czytelnik chce poznać więcej i, czeka na drugą część.
Przecież jak się dostanie strzał w klatkę piersiową z odległości kilku metrów, to nie wypada chodzić normalnie i jęczeć. Należy się grzecznie położyć i wykrwawić, ewentualnie od razu wyzionąć ducha. Jakiś porządek powinien zostać zachowany, chociaż niezbędne minimum.
Okładka jest prosta. Nie odkrywa nam fabuły utworu, więc przez rozpoczęciem czytania nie wiedziałem, czego mam się spodziewać. Jednoznacznie wskazuje, że wszystko dzieje się w porze letniej.
Akcja utworu trwa trzy dni, a miejscem jest tylko i wyłącznie Warszawa.
Każdy z bohaterów jest inny. Poznajemy komandosa GROM, policjanta, uczącego się siedemnastolatka i inne różne osoby.
Cały utwór został przemyślany od początku do końca. Pomysł jest jedyny w swoim rodzaju. Autor nie omija momentów, w których toku jesteśmy w stanie wyobrazić sobie zombie oraz mordy, jakie dokonują.
A może był to strach przed świadomością?
Z całego serca polecam tą książkę wszystkim. Szczerze powiedziawszy nie jestem jakimś dużym fanem literatury, w której udział biorą te stwory, ale ta książka po trochu mnie przekonała.
"Kobieta, która ich zaatakowała, wyglądała jak uciekinierka ze szpitala psychiatrycznego. (...)
Jej ubranie było postrzępione i brudne, jakby przez tydzień buszowała w śmietniku. Twarz i włosy miała skąpane we krwi. Jednak najgorsze były oczy - tęczówki praktycznie zniknęły, ustępując miejsca czerni, która zajmowała teraz większą część gałki ocznej. I to spojrzenie, dzikie, pierwotne... Wzrok wściekłego drapieżnika, którego nic nie powstrzyma przed zrealizowaniem celu, który nie ma sumienia, nie potrafi współczuć i nie wie, czym jest moralność. Kobieta wygląda jak sama śmierć" Warszawę opanowuje tajemniczy wirus. Mieszkańcy stolicy jeden po drugim zamieniają się w spragnionych ludzkiego mięsa zombie. Wyruszają na żer. Nie są wybredni. Dopadną wszystko co się rusza.
"Chaos. Tyle pamiętam. Ludzie atakowali się wzajemnie, gryźli, drapali, wyrywali sobie nogi, rozrywali brzuchy. To było totalnie...popierdolone" Poznajemy losy komandosa na urlopie, fana heavy metalu, pracownika korporacji, nastolatkę z czarnym pasem karate, młodego policjanta i jego żonę. Co ich łączy? Wszyscy chcą przetrwać. Wiadomo jednak, że szansę na przetrwanie mają tylko ci najsilniejsi.
Niektórzy bohaterowie tej książki niesamowicie mnie irytowali. Użalają się, jakie to niesprawiedliwe, ale przykro mi - apokalipsa zombie nie wybiera. Niektóre zachowania bohaterów jak na XXI wiek, gdzie mieli okazję obejrzeć miliony filmów o zombie, przeczytać tysiące poradników jak sobie radzić w wypadku takiego zagrożenia - to katastrofa. Hasło apokalipsa - i nagle wszyscy idiocieją! No nie mogę tego inaczej nazwać. Dam wam pewną radę. Gdy kiedyś spotka nas coś takiego nie pędźcie na łeb na szyję do miejsca najbardziej zaludnionego, tłocznego - tak jak pewni bohaterowie "Infekcji". Rozumiem, że zombie w Polsce rządzą się swoimi prawami. Utrudniony dostęp do broni to największy problem, ale mózg to jedna z najlepszych broni - poważnie!
Mimo głupawki, która czasami dopadała bohaterów książki, fabuła jest na bardzo wysokim poziomie.
W porównaniu z poprzednią książką o zombie, którą czytałam - "Niemartwi", wypadła o niebo lepiej. Akcja porywa! Od pierwszych stron coś się dzieje. Zombie opisane tak realistycznie, niczym zdjęte prosto z ekranu kina. Zdaję sobie sprawę, że pisać o zombie w polskich realiach nie jest łatwo, ale Andrzej Wardziak spisał się wyśmienicie! Może początkowo naskoczyłam na bohaterów, ale czego się spodziewałam? Mocnej grupy rodem z serialu The walking dead? Świat wywrócił się do góry nogami, a oni muszą sami się z nim zmierzyć. Nie mogą liczyć na żadną pomoc. Nie wiadomo kiedy to się skończy. Nie wiem jak zachowałabym się w takim świecie. Czy dałabym radę zabić zombie...albo człowieka, by przetrwać?
Książka o zombie. Nie jest i nie będzie piękna. Porusza jednak kwestie ważne jak zachowanie człowieczeństwa. Przetrwanie w pokręconym świecie, utrata wszystkich wygód, zmierzenie się ze swoimi lękami. Wspaniała Warszawa, urocze miasto - wszystko przepadło, a zaraza rozchodzi się dalej...
"Infekcja genesis" to bardzo dobra książka o zombie. Ciężko taką napisać. Mogę nawet powiedzieć, że duża lepsza od tych z serii TWD. Nazbierała wiele dobrych opinii, wysokie noty. Na własnej skórze przekonałam się dlaczego. Teraz wasza kolej.
Izabela Nestioruk