á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
W tym tomie zarysowane są perypetie naszych bohaterów od 1956 do 1961, choć epilog przenosi nas do roku 1967, nie dowiadujemy się jednak z niego zbyt wiele. (...) Można powiedzieć, że "motywem przewodnim" całej historii jest tym razem walka Nowohucian o kościół. Znam tę historię z opowieści mojej Babci, więc wydarzenia przedstawione w książce nie były dla mnie czymś nowym, choć dla osób nie będących obytymi z historią Huty mogą się ona wydawać naprawdę wstrzącające i dramatyczne (ba - mogą się wydać - one faktycznie takie były). Dobrze, że słynne "Walki o Krzyż" zostały tu zaprezentowane, ale - niestety - jednocześnie książka stała się przez to bardzo "świętoszkowata" w swojej wymowie. Jeżeli tak jak i ja jesteście niewierzący, to te wszystkie dyskusje o Bogu, odfajkowywanie zdrowasiek etc. będzie dla Was prawdziwą katorgą. Ja na szczęście jakoś przez to przebrnęłam.
W tym tomie odchodzi jeden z ważniejszych bohaterów. No i co? No i nic. Ot, jest, a zaraz potem go nie ma. Ponieważ autorka kompletnie nie umie zarysowywać kreacji bohaterów - co możemy zaobserwować już w I tomie - kompletnie nie obchodzi czytelnika ten element i szybko można o tym zapomnieć. Poza tym, autorka chyba ma pewien problem z osobami LGBT, co uwypukla się w tym, jak zostaje przedstawiona tu homoseksualna para. Wstyd Pani Autorko, wstyd.
Wspomniałam na początku o tym, że nie czytam tych książek hurtowo ze względu na fakt, że tak mi się one podobają, gdyż - jak widać to po moich recenzjach - uważam je za kompletnie słabe. Powodem mojego "maratonu czytelniczego" jest to, że książki Świętek są tymi, o których zapomina się po tygodniu. Nie dostarczają żadnych emocji, zero, null. Czytam je tylko i wyłącznie dlatego, że opowiadają o Hucie, czyli mojej ukochanej, rodzinnej dzielnicy. Ot, tyle. Nie stoi za tym żądna ideologia, czy zachwyty nad prozą autorki.
Zostały mi jeszcze dwa tomy. Czy to spora naiwność z mojej strony, jeżeli wciąż wierzę, że autorka w końcu zaprezentuje coś więcej aniżeli marny kunszt pisarski (czy też może raczej - brak owego kunsztu)?
Ten czas to też częściowa stabilizacja, ale też i "rozłąka" w rodzinie Szymczaków. Jedni z nich porządkują swoje życie, rodzi się kolejne pokolenie, "wchodzą" nowi do rodziny, innych natomiast stabilizacja i poglądy rodziny zaczynają nudzić. (...)
Jednak połączy ich znów robotniczy bunt i krwawe starcia z MO i oddziałami ZOMO.
Czyta się ten kolejny tom świetnie, od pierwszej strony, aż trudno się oderwać. A zakończenie wzruszające, trochę zaskakujące i budzi żal. Ale takie były czasy, w których wolność była tylko ułudą.
Co przyniesie kolejny tom cyklu? Czekam z niecierpliwością.